Wycieczka do Czarnobyla

wpis w: Globtroter | 0

To nasz trzeci wyjazd na Ukrainę. Bardzo polubiliśmy ten kraj i każdemu polecamy “prigodę”, jaką jest zwiedzanie Ukrainy.
Nasze poprzednie wpisy:
Weekend we Lwowie
Pasmo Czarnochory – wejście na Petrosa


Wycieczka do Czarnobyla to niewątpliwie jedna z ciekawszych propozycji w Europie. Ciekawa, opuszczona architektura z pewnością odróżnia się od innych turystycznych miejsc na mapie Świata. Warta zobaczenia i poznania historia wybuchu reaktora nr 4 w 1986 roku, której skutki widać do dzisiaj. Dla wielu Czarnobyl to symbol zagrożenia jakie niesie energia atomowa, dla innych nieznana, ale ciekawa historia, a jeszcze innych bliska historia, którą nie do końca rozumieją.
Za hasłem Czarnobyl, tak naprawdę kryje się wiele miejsc związanych z katastrofą. Jest to 30-kilometrowa strefa wokół terenów najbardziej dotkniętych skutkami katastrofy. Przez niektórych nazywana jest również “Zoną”. Sprawdźcie, jak wyglądała nasza wycieczka do Czarnobyla.

Do Czarnobyla wybraliśmy się z Kijowa.

Do Kijowa polecieliśmy samolotem z Poznania, liniami Wizz Air, których zazwyczaj korzystamy. 
Więcej o kupowaniu biletów i wszystkich przygotowaniach pisaliśmy w artykule o planowaniu podróży

Wybraliśmy zorganizowaną wycieczkę z przewodnikiem, którą wykupiliśmy z domu przez internet na portalu GetYourGuide, który jest w języku polskim. Wybraliśmy opcję z obiadem i licznikiem Geigera.
Polecamy opcję z obiadem, gdyż wycieczka trwa od 7:30 do 19:00 i obiad wypada w idealnym momencie, aby zaspokoić głód.
Zorganizowany wyjazd to także ułatwienie w kwestii zdobywania pozwoleń na wjazd do Zony. Biuro podróży poprosiło nas o dane z paszportu i wszystkie formalności załatwiło za nas w cenie wycieczki.
Wsiadamy w busa i startujemy!

Kijów – Czarnobyl – Prypeć – Kijów

Po około godzinnej podróży dojechaliśmy do pierwszej bramy kontrolnej, gdzie były sprawdzane nasze paszporty i musieliśmy okazać pozwolenia na wejście do zamkniętej strefy. Miejsce trochę przypominało przejście graniczne – tutaj też otrzymaliśmy informacje o bezwzględnym zakazie robienia zdjęć policjantom. Obok szlabanów znajdują się dwa (jedyne) sklepiki z pamiątkami, w których kupiliśmy pamiątki. W Zonie musieliśmy przestrzegać kilku ważnych zasad. Niedozwolone jest palenie papierosów poza wyznaczonymi miejscami, jedzenie oraz picie czegokolwiek znalezionego w Strefie. W 10-kilometrowej Strefie zakazane jest również siadanie na czymkolwiek, dotykanie przedmiotów oraz obowiązek posiadania ubrania zasłaniającego całe ciało, tj. pełne buty długie spodnie i rękawy w bluzie. W strefie nie mogą się również znajdować kobiety w ciąży.

Pierwszym przystankiem była mała wioska, która została wysiedlona tak jak Czarnobyl czy Prypeć, jednak mało kto o niej mówi. Dojazd do tej wioski zajął dosłownie chwilę, znajduje się już teraz zupełnie w lesie, widoczne są jedynie (chyba) drogi oraz wydeptane ścieżki przez turystów, które prowadzą do różnych zabudowań.

Jadąc do Elektrowni przejechaliśmy przez Czarnobyl. Jest to miejscowość położona 18 km od reaktora. Niegdyś zamieszkiwało tam ok 15 tyś. mieszkańców, obecnie w “systemie zmianowym” przebywają naukowcy, pracownicy oraz ludzie sektora turystycznego. Ciekawostką jest fakt, ze naukowcy mogą przebywać tam bez przerwy dwa tygodnie, potem muszą mieć miesięczną przerwę poza strefą wykluczenia. Pozostałe grupy mogą przebywać 4 dni w strefie i 3 dni poza nią.

Przejeżdżając wzdłuż osiedli, można było zaobserwować puste budynki wyłaniające się zza drzew. I to jest główny powód dla którego na wycieczkę do Czarnobyla należy wybrać się jesienią – łatwiej dostrzec wtedy ducha wysiedlonego miasta, dzięki temu, że nie ma liści na drzewach. Chociaż z drugiej strony w porze letniej jest znacznie dłuższy dzień, co pozwala na spokojniejsze zwieszanie oraz zobaczenie więcej atrakcyjniejszych miejsc.

Nie wiemy, czy miasto nie jest warte uwagi, czy tak wielkie, że nie zdążylibyśmy go zobaczyć, ale nie zatrzymywaliśmy się wycieczką w tym miejscu. Pierwszy przystanek był zaraz za tablicą miasta Czarnobyl, gdzie stał “pomnik” z wielką informacją, ze znajdujecie się w Czarnobylu – oczywiste miejsce wielu zdjęć.
Kierowca podjechał następnie pod pomnik ku czci pracowników i miejsce postoju maszyn, które pracowały przy porządkowaniu terenu po wybuchu. Takie cmentarzysko zasłużonych maszyn.

Co ciekawe, w Czarnobylu znajdują się nowe budynki, takie jak ten, w którym pracują ludzie.

Następnie udaliśmy się wgłąb lasu, aby zobaczyć słynne Oko Moskwy, a dokładnie Dugę czyli wielką antenę o rozmiarach 135 x 300 m.
Jest to instalacja radzieckiego radaru pozahoryzontalnego pracującego w zakresie fal krótkich. Zwrócona była w stronę USA i miała służyć do wykrywania pocisków balistycznych. Pracę nad budową tej instalacji rozpoczęły się na początku lat 70-tych.

Antena jest duża, że nie byliśmy w stanie objąć jej jednym kadrem.

Miej więcej w połowie wycieczki dojechaliśmy w okolice Elektrowni. Po raz pierwszy zobaczyliśmy skok promieniowania na naszym czujniku Geigera.

Promieniowanie w dużych aglomeracjach waha się na poziomie 0,1-0,3 jednostki, chociaż zdarzają się miejscowości takie jak Tokio, w których stałe promieniowanie jest na poziomie 0,5 jednostki.

Promieniowanie w okolicach Elektroniki podskoczyło do poziomu 0,7 jednostki.

Jadąc na obiad przejechaliśmy bez zatrzymywania się przy elektrowni. Pomyśleliśmy, że jest to niebezpieczne i musieliśmy nacieszyć się widokiem budynku zza okna naszego busa.
Dziwnym trafem, stołówka znajdowała się jakieś 400 m od budynku elektrowni i jak wysiedliśmy to licznik wskazywał jedynie 0,4 jednostki. Wchodząc do środka zobaczyliśmy ludzi w zwykłych szarych kombinezonach i kaskach, którzy byli pracownikami… elektrowni!

Obecnie elektrownia w Czarnobylu jest wyłączona z eksploatacji. Dostęp do bloków energetycznych elektrowni w Czarnobylu mają tylko pracownicy całą dobę czuwający nad wygaszonymi już reaktorami oraz okazjonalnie delegacje naukowe i niektóre specjalne wycieczki.
29 listopada 2016 roku ukończono budowę nowego sarkofagu, który nasunięto na uszkodzony reaktor.

Jedzenie na stołówce było (jak wszędzie na Ukrainie) było bardzo dobre. Produkty są dostarczane z poza Strefy, a pracownicy są codziennie sprawdzani w celu określenia napromieniowania ciała. My również musieliśmy przejść przez bramki sprawdzające poziom napromieniowania ciała, zanim dostaliśmy się na poziom stołówki.

Po obfitym obiedzie ruszyliśmy w drogę i zrobiliśmy rundkę busem wokół całego terenu elektrowni, mogąc zobaczyć ją z każdej strony. Ku naszemu zaskoczeniu zatrzymaliśmy się przed głównym wejściem, ok. 60 m od sarkofagu.

Promieniowanie w tym miejscu wynosiło 1,1 jednostki, czyli nie najgorzej 🙂

Dla nas to było wyjątkowe miejsce – cel naszej wycieczki. Spełniło się jedno z małych marzeń. Stoimy przy zniszczonym reaktorze atomowym, który wpłynął na losy tysięcy ludzi na Ukrainie i na postrzeganie elektrowni atomowych na całym świecie.

Wisienką na torcie było zwiedzanie miasta Prypeć

Przed wybuchem miasto było wielkim osiedlem dla pracowników elektrowni jądrowej. Bardzo nowoczesne z ciekawą infrastrukturą oraz dobrze zaopatrzonymi sklepami (bez kartek na żywność). W dobę po wybuchu ewakuowano ponad 50 tysięcy mieszkańców, którzy mogli zabrać ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Prypeć odwiedzają obecnie złomiarze, turyści, a nawet mieszkańcy, którzy często wracają w znajome strony. W Prypeci nie wolno wchodzić do budynków, istnieje bowiem obawa, że mogą się zawalić. Po mieście bardzo często chodzą patrole, które kontrolują przybyłych to miejsca turystów. 

W Prypeci jest jeszcze jedno ciekawe miejsce do zobaczenia. Mianowicie wesołe miasteczko, które prezentuje się naprawdę niesamowicie. Po ponad 30 latach nieużywania wygląda bardzo przerażająco.
Promieniowanie w “powietrzu” jest małe, na poziomie 0,4-0,9 jednostek, jednak wszystkie konstrukcje są napromieniowane i po dotknięciu czujnikiem Geigera można było odczytać wartości bliskie 6 jednostkom.

Całe miasto jest magiczne, jakby zatrzymało się w czasie. Czuć atmosferę katastrofy, puste budynki, zarośnięte place i lasy rosnące na osiedlach mieszkalnych. Spacerując zarośniętymi ścieżkami, które kiedyś były głównymi ulicami, można zaobserwować jak przyroda łatwo poradziła sobie z zagospodarowaniem terenu.

Panuje zakaz wchodzenia do budynków, bo grożą zawaleniem, jednak nam (chyba nie powinniśmy tego pisać 🙂 ) pozwolono wejść do jednego bloku. W niektórych mieszkaniach stały jeszcze kanapy i szafki, oczywiście rozpadające się od wilgoci, oraz całe wyposażenie toalet, których nie opłacało się zabierać czy dewastować.

Wartym uwagi miejscem są schody prowadzące z dawnej restauracji pod pomost nad jeziorem. W jednym miejscu gromadzi się bardzo duże promieniowanie na poziomie 19,46 jednostek . Spowodowane to jest występującymi skałami, ziemią i pobliską wodę, które skumulowały promieniowanie w tym miejscu.

Wyjeżdżając z Prypeci zatrzymaliśmy się na chwilę na skrzyżowaniu dróg, gdzie po katastrofie wszystkie drzewa w okolicy zaczerwieniały. Promieniowanie w tym miejscu było na tak wielkim poziomem, że skutki było widać gołym okiem. Las wycięto, a w jego miejscu urosło już nowe, jednak promieniowanie nadal jest niemałe. Wystarczy zejść z jezdni na trawnik, gdzie w zaznaczonym ostrzegawczymi znakami terenie, promieniowanie jest tak wielkie, że panuje absolutny zakaz zbliżania się.
Mi udało się niemądrze zbliżyć do trawnika, a mój czytnik Geigera wskazał przeszło 25 jednostek. Bardzo mnie ciekawi ile wynosi napromieniowanie gleby, ale nie zdążyłem sprawdzić otrzymując reprymendę od przewodniczki.

Wyjeżdżając ze strefy, każdy musiał przejść przez bramki sprawdzające poziom napromieniowania ciała. Dodatkowo, wojsko rozdaje czujniki na smyczkach, które trzeba trzymać przy ciele przez cały pobyt w Zonie. Można powiedzieć, że jak na Ukrainę to dbają tutaj o bezpieczeństwo.

Wycieczka do Prypeci – koszt

Do Strefy Wykluczenia można wybrać się z licencjonowanym biurem podróży.  Wycieczka kosztowała 320 zł/os. z obiadem, można wykupić dodatkowo licznik Geigera za 45 zł. Warto zarezerwować miejsce na wycieczce z wyprzedzeniem, ponieważ możliwe jest, że po przyjechaniu do Kijowa nie znajdziecie interesującego Was terminu. W cenie wycieczki znajduje się transport z Kijowa autokarem, opiekę przewodnika oraz ubezpieczenie. Osoby, które chcą zwiedzić Czarnobyl dłużej, mogą wybrać się na dwudniowy wyjazd z noclegiem. Wycieczki przeznaczone są dla osób pełnoletnich i odbywają się w języku angielskim lub rosyjskim. Wszystkie można wykupić na stronie z której my korzystaliśmy. po drodze widzieliśmy busy firmy Czarnobyl Tour, ale ceny zapewne są podobne.

Wycieczka rozpoczęła się i zakończyła pod Hotelem “Dnipro”. Po przyjeździe poszliśmy na taras widokowy nad deltą Dniepru i przeszliśmy się po Majdanie.

Kilka zdjęć budynków Kijowa. Nas to miasto nie zachwyciło i na drugi dzień pojechaliśmy do Odessy, ale to już osobna historia…

Visits: 831

Komentarze zostały wyłączone.