5 dni w Gruzji

wpis w: Gruzja, Świat | 0

Jeśli to jest Wasza jedna z pierwszych wypraw to jak zawsze proponujemy od poradnika jak zaplanować podróż.

Przed podróżą do Gruzji, koniecznie przeczytajcie nasz poradnik o praktycznych informacjach o tym kraju!


W dniach 29.03-02.04.2019 r. byliśmy w Gruzji. To jedna z tych wypraw, która nie zawiodła pod względem nieprzewidzianych zdarzeń i zmiany planów z godziny na godzinę. Gruzja… dziwne państwo, na pewno inne, charakterystyczne. Trochę jak Polska w latach 90′, miejscami jednak jak Las Vegas w budowie. Zapraszamy Was do opowieści o Gruzji i jej stanie umysłu.

Nasz plan na 5 dni w Gruzji:

  • Przejazd marszrutką z lotniska do Batumi
  • Batumi
  • Wypożyczenie samochodu
  • Vardzia – skalne miasto i jego okolice
  • BordżomiGori i jego okolice
  • Kanion i Jaskinia Prometeusza nad Kutaisi.
  • Oddanie samochodu na lotnisku

Oczywiście życie zweryfikowało i musieliśmy zmienić nasze plany… No, ale od początku.

Tym razem lecieliśmy z Portu lotniczego Berlin-Schönefeld, z którego bilety były najtańsze. Dodatkowo udało się nam kupić bilety Szczecin-Berlin-Szczecin za 15/19 zł w jedną stronę. Miejscem docelowym było Lotnisko w Kutaisi – najtańsze lotnisko w Gruzji. Chcąc dostać się gdziekolwiek w tym Państwie, najtaniej jest polecieć do Kutaisi, a następnie przetransportować się na miejscu busem do danego miasta. Loty do Tibilisi są zdecydowanie droższe.

BATUMI

JAK DOJECHAĆ DO BATUMI?

Odległość między Kutaisi a Batumi to 170 km i jakieś 3 godziny jazdy. Generalnie są 4 opcje:

  1. Pociąg – jednak stacja kolejowa jest nieco oddalona od terminalu, a sama podróż bardzo długa; najdłuższa ze wszystkich możliwych ~ 4,5 godz. jazdy
  2. Wypożyczenie samochodu z lotniska – można to zrobić przez internet lub w terminalu znajduje się stanowisko firmy “Sixt“. O cenach wynajmu pisaliśmy w poradniku o Gruzji.
  3. Przejazd marszrutką. Cena 15 GEL ~ 21 zł
  4. Namówienie i przegadanie przez nachalnego kierowce swoim płynnym angielskim: “Fiends, maj friends, Batumi, Kutiasi, go tu kar, noł problemo”.

Nam los przyniósł opcję nr 4… Byliśmy w 5 osób, Pan miał dużego vana i zapewnił, że zawiezie nas pod wskazany adres w Batumi. Początkowo chciał 200 GEL ~ 300 zł. Po chwilowych negocjacjach stanęliśmy na ziemi i zabrał nas za 18 GEL od osoby, czyli za jakieś 25 zł.

Samolot z Berlina mieliśmy o godz. 8:00. Po przesunięciu czasu w Kutaisi byliśmy o godz. 15:00 + 3 godz. jazdy - do Batumi dojechaliśmy pod wieczór. 
Nocleg, cały dzień zwiedzania i kolejny nocleg, aby z samego rana wyruszyć wgłąb Gruzji.

JAK JEST W BATUMI?

Dziwnie… to miasto kontrastów. Czy ładne czy brzydkie? Ciężko ocenić – kwestia gustu. Na pewno jest zaskakujące i oryginalne. Zderzenie głębokiej komuny z nowoczesnymi drapaczami po 55 pięter nad samym deptakiem przy Morzu Czarnym . Batumi, to drugie miejsce, zaraz po stolicy Tbilisi, które przeciętny Polak skojarzy z Gruzją – przynajmniej my odnieśliśmy takie wrażenie. Starsze pokolenie myśli o Batumi z perspektywy wyjazdów wakacyjnych w czasach komuny, które dostępne były jedynie dla wyróżnionych członków partii, a inni z piosenki zespołu Filipinki. Kurort ten był niegdyś synonimem niedostępnego luksusu i prawdziwej egzotyki. Batumi bywa określane mianem stolicy kiczu europejskiego, co niestety po przyjeździe nie da się ukryć. Od strony morza piętrzą się wielkie i imponujące hotele, zaś za ich plecami stoją zniszczone, postkomunistyczne budynki z rozwieszonym między sąsiednimi oknami praniem na sznurkach.

My co róż mieliśmy inne wrażenia. Z jednej strony piękno palm, obwicie osadzonego roślinnością deptaku nas plażą i wspomnianych hoteli, a raz obraz zniszczonych i opuszczonych budynków. Nie raz zastanawialiśmy się czy budynek jest opuszczony czy jednak budowany. Generalnie 70% nieruchomości wygląda na niedokończone, a te które się budują jakby rozpoczęto prace 15-20 lat temu. Jeden budowany hotel miał stawiane jakieś 20 piętro, przy czym parter i pierwsze piętra nadawały się już do remontu. Tro trzeba przeżyć i zobaczyć 

CO MOŻNA ZOBACZYĆ W BATUMI?

Byliśmy tam jedynie dzień, fakt że pełny bo spaliśmy dwie noce, jednak opisaliśmy tutaj atrakcje na ciekawy dzień w Batumi.

Kameralne, stare Batumi

To wąskie uliczki, pranie suszące się na sznurach rozciągniętych między oknami, wietrzące się dywany na balkonach. To głośny targ koło dworca autobusowego, gdzie mieszają się smaki i zapachy Gruzji. Sklepiki i restauracje w których można dobrze zjeść za nieduże pieniądze. W jednej (dosyć ekskluzywnej) restauracji na starym mieście, za pełny dwudaniowy z dzbankiem wina, zapłaciliśmy 93 GEL ~ 26 zł / osobę.

Ekspansywne, nowe Batumi

Ma niewiele wspólnego z sentymentalnymi herbacianymi polami, o których śpiewały Filipinki w latach 60-tych. Przypomina gruzińską wersję Las Vegas lub Dubaj w miniaturce. Nowe Batumi jest eklektyczne. To przepych i nowoczesna, czasmi wręcz futurystyczna architektura. Dla nas często kiczowata.

Nadmorski bulwar

Promenada z palmami ciągnie się osiem kilometrów, praktycznie wzdłuż całego Batumi. Można spacerować albo wsiąść na rower (są wypożyczalnie), na deptaku bowiem wytyczono ściężkę rowerową. Co bardziej wytrwali mogą przejść wzdłuż wybrzeża morskiego od stacji kolejowej aż do Turcji! Do pokonania będzie 17 km. 
Nadmorski bulwar z aleją spacerową to jedyna w swoim rodzaju galeria pod gołym niebem, gdzie znajdują się bardziej i mniej ciekawe rzeźby i instalacje: Batumi, ty i ja, Pocałunek, Kobieta na rowerze, Where, Japonki na jajkach. Najsłynniejsza z nich to symbol Batumi – Ali i Nino.

Plaża

Nie zachwyca. Jest kamienista, podobnie jak brzeg morza. Kamienie, mimo że wygładzone przez wodę, to kłują w stopy.

Park miejski

W centrum miasta znajduje się jednym z najstarszych parków publicznych w Gruzji. Jego budowa rozpoczęła się w 1881 r. W 1988 r. Rosyjski Cesarz Aleksander III odwiedził park i zasadził Magnolie. Aby uczcić to wydarzenie park otrzymał wtedy nazwę “Aleksander Garden”. Park w kolejnych latach przechodził kilka rekonstrukcji, a ostatnią w 2006 r.,po której to został przemianowany na “Park 6 Maja”. Przy wejściu do parku znajdują się Kolumnady, na jego środku znajduje się małe jeziorko z fontanną po środku, którego nazwa brzmi “Nuri Geli”. Wokół znajdują się trawniki, klomby, ławeczki, pomniki. W sąsiedztwie hotel “Hilton”, małe zoo, akwarium, delfinarium, kawiarenki, restauracje, promenada no i oczywiście kamienista plaża. Małe dzieci mogą się pobawić na specjalnym, wydzielonym, ogrodzonym placyku na którym znajdują się różnego rodzaju zjeżdżalnie.

Wieża alfabetu

Gruziński jest jednym z 14 alfabetów świata. Wyjątkowy i niepodobny do żadnego innego, co symbolizuje 130-metrowa stalowa konstrukcja nieopodal portu w Batumi, która z daleka prezentuje 33 litery gruzińskiego alfabetu, osadzone na ażurowej konstrukcji przypominającej spiralę DNA.

Tańczące fontanny

Na jeziorze Ardagani, w nowej części nadmorskiego bulwaru. Codzienny pokaz rozpoczyna się zwykle po zachodzie słońca, ok. godziny 21:00. Fontanny tańczą w rytm muzyki pop, rock i klasycznej. To dynamiczne widowisko łączące wodę, światło, muzykę i laserowe efekty.

Kolejka linowa Argo na wzgórze Anuria

To 2,5 km i 10 minut interesujących widoków na miasto z innej perspektywy, także na tą biedniejszą część.
Dolna stacja kolejki znajduje się w centrum miasta, przy początku/końcu promenady.

Diabelski młyn

Najbardziej zauważalna atrakcja Batumi, znajduje się tuż obok rzeźby Ali i Nino oraz w pobliżu wieży z czachą. Przejazd trwa 10 minut, a maksymalna wysokość, na jaką cię podniesie to 55 m. Super widok, szczególnie na starą część Batumi. Świetne miejsce do robienia zdjęć.

Dolphinarium

W delfinarium pokazy odbywają się raz dziennie o godz. 16:00. Zainteresowanie jest duże, dlatego bilet lepiej zakupić z samego rana w kasie budynku.
Godziny otwarcia kasy: Codziennie – 10:00 – 17:30 (Przerwa 13: 00-14: 00)
Cena biletu: 20 GEL
Podczas 30-to minutowego pokazu można nacieszyć oko sztuczkami, które wykonują delfiny pod okiem swoich trenerów.

GDZIE ZJEŚĆ W BATUMI?

Podczas pobytu w Batumi zdążyliśmy wejść do dwóch restauracji, aby zjeść porządny posiłek. Na ulicach miast znajdują się różnorodne stragany, na których można kupić owoce, suszone specjały i inne przekąski, które zaspokajają apetyt podczas intensywnego zwiedzania miasta. Chodząc uliczkami, nie trudno natknąć się na knajpę z jedzeniem, dlatego nie musicie spisywać adresów i zaznaczać ich na mapie. No chyba, że chcecie iść do tych, które polecamy. Trzeba jednak pamiętać, że do każdego rachunku z góry dopisany jest 10% napiwek.
Są tutaj lokale z kuchnią m.in. włoską, turecką i tą tradycyjną – gruzińską. My wybraliśmy oczywiście regionalną kuchnię, aby poznać smaki Gruzji.

Adres:  7 Noe Zhordania St, Batumi, Gruzja

Restauracja znajduje się w ścisłym centrum starego Batumi. Natrafiliśmy na tę restaurację wracając z Diabelskiego Koła i Wieży Alfabetu. Restauracja jest bardzo elegancka, w środku dominuje nowoczesny i modny wystrój. Specjalnością restauracji jest wino, którego receptura jest przyrządzana na specjalne zamówienie właściciela.

To w tej restauracji, za pełny dwudaniowy z dzbankiem wina, zapłaciliśmy 93 GEL, czyli 26 zł / osobę.


Adres: 78 Zurab Gorgiladze St, Batumi, Gruzja

Restauracja znajduje się nieopodal Dolphinarium, przy ulicy równoległej do nadmorskiego deptaka. Z zewnątrz przyciąga drewnianymi zdobieniami, a w środku zadowala wyglądem i dekoracją.


BATUMI – Achalciche – BATUMI

Tak jak na początku pisaliśmy – życie weryfikuje plany. Tutaj z zaplanowanego przejazdu do kolejnej miejscowości, zaczęła się przygoda 🙂 Ruszyliśmy wgłąb Gruzji gdzie mieliśmy, aby kolejnego dnia dojechać do Gori. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem.

Zatrzymywaliśmy się w miejscach, które były zaznaczone na mapie lub opisane w przewodniku, który mieliśmy ze sobą. Większość, albo nawet wszystkie miejsca można było zwiedzić nieodpłatnie. Pierwszą miejscowością było Goni, tam znajdują się ruiny s tarej fortyfikacji w cieplejszej porze roku można korzystać także z plażowania. Wejście do fortyfikacji teoretycznie jest odpłatne, kiedy my dotarliśmy nikogo nie było w kasie, nie było też miejsca gdzie można zostawić opłatę.

Po kilku godzinach jazdy zatrzymaliśmy się z małej, przydrożnej miejscowości, aby zobaczyć zaznaczony na mapie wodospad Makhuntseti Waterfall, a przy okazji spróbować lokalnej kuchni. Weszliśmy do jedynej restauracji i zrobiło się nieco dziwnie. Po dwóch dniach w Batumi znaliśmy już nazwy niektórych dan, więc zamówiliśmy w miarę sprawnie co każdy chciał i czekaliśmy. Czekaliśmy, czekaliśmy i wciąż czekaliśmy.

Pasażerowie nie odmówili sobie alkoholu, więc czas nie dłużył się im mocno, jednak w rzeczywistości mięło 40 min zanim otrzymaliśmy pierwsze posiłki. W tym czasie obsługa kilkukrotnie próbowała rozpalić ogień w kominku, krzątała się nerwowo po sali i sprawiała wrażenie jakby była zaskoczona obecnością gości.
Zdążyliśmy zagrać w grę, która leżała na stole. Nie znaliśmy zasad, ale bawiliśmy się wybornie czekając kolejne minuty zastanawiając się co się wydarzy 🙂

Tak jak pisaliśmy wcześniej, do każdego rachunku dopisywany jest napiwek 10%. Za posiłek i alkohol dla 5 osób zapłaciliśmy 45 GEL czyli ok. 64 zł.

Po drodze można wielokrotnie złapać się za głowię widząc co się dzieje za oknem. Realia na drodze w znaczny sposób odbiegają od panujących w Europie, podobnie jak te przy niej, gdzie wzdłuż całych miejscowości rozciągają się widoczne rurociągi łączące posiadłości.

Nieraz rozciąga się przepiękny widok na góry i doliny, a raz trzeba się zatrzymać, aby nie potrącić bydła na szosie. Uroki Gruzji odkrywaliśmy z każdym kilometrem.

Warto się nastawić na widok toalet. Podobnie jak w innych krajach byłego Związku Radzieckiego, takie toalety są czymś normalnym – szczególnie w wioskach. Jeśli komuś przeszkadza taka technologia to powinien pozostać w dużych miejscowościach.

Ku naszej uciesze byliśmy już blisko naszego celu. Przed nami ostatnie wzgórze do pokonania i długi zjazd do Achalciche.

Jednak przełęcz okazała się być bardzo wysoką przełęczą. Wjechaliśmy w strefę śniegu, braku asfaltu i wąskich zboczy. Początkowo bardzo ekscytował nas ten widok, jednak na koniec droga z piasku i kamieni zamieniła się w drogę ze śniegu.

Dojechaliśmy ko końca drogi. Przed nami ukazał się widok na… stok narciarski, gdzie nad naszymi głowami szusowali sobie turyści.

Tutaj w dosadny sposób utwierdziliśmy się w przekonaniu, że przewodniki trzeba czytać od początku do samego końca. Otóż przełęcz, którą chcieliśmy przejechać samochodem, w związku z opadami śniegu jest zamknięta od listopada do maja dla samochodów osobowych. Generalnie dla wszystkich pojazdów, bo wjeżdżając w widoczną u góry wyjechaliśmy na przeciw ratrakowi ubijającemu śnieg.

W tym momencie musieliśmy zawrócić. Nie ma innej drogi, jedyną opcją jest powrót do… Batumi. Musieliśmy rezygnować z noclegu w Alchalciche, znaleźć jakieś Wi-Fi, zarezerwować na nowo nocleg w innym miejscu i nadrobić 400 km drogi.
Czytajcie przewodniki od początku do końca 🙂

GORI

Po powrocie tą samą drogą do Batumi i wyjechaniu na wschód w kierunku Gori natrafiliśmy na autostradę. Dzięki niej nadrobiliśmy trochę godzin, chociaż trzeba przyznać że los nam sprzyjał, ponieważ autostrada Batumi – Tibilisi okazała się być jednostronna. Nitka w drugą stronę była wyłączona z ruchu, co wpłynęło na kolejną magię tego kraju. W jedną stronę można jechać 300 km autostradą, natomiast powrót odbywa się drogami lokalnymi.

Uplisciche (gruz.: უფლისციხე) – starożytne skalne miasto we wschodniej Gruzji, około 10 km na wschód od miasta Gori, w Kartlii Wewnętrznej.
Zbudowane na lewym, skalistym i wysokim brzegu rzeki Kury. Powstanie budynków datuje się od V wieku p.n.e do późnego średniowiecza, są one mieszanką unikatowych stylów kulturowych Anatolii i Iranu, a także architektury pogańskiej i chrześcijańskiej.

Zwiedzanie Uplisciche jest płatne. Bilet normalny kosztuje 7 GEL (ok. 10 zł)
Skalne miasto jest otwarte od 10:00 do 18:00.

Jak zwiedza się skalne miasto?
Kompleks Uplisciche był podzielony prawdopodobnie na trzy części – południową (dolną), centralną (środkową) i północną (górną), zajmując teren ok. 8 hektarów. Część środkowa jest pod względem mnogości konstrukcji skalnych najciekawsza. Z częścią dolną łączy ją tunel, który dawnej służył prawdopodobnie do ewakuacji mieszkańców w rejon rzeki Mtkwari (Kura).

Okolice KUTAISI – kanion i jaskinia

Ostatni dzień poświęciliśmy na zwiedzanie okolic Kutaisi. Samolot mieliśmy blisko północy, więc bez problemu udało nam się zwiedzić wszystkie zaplanowane atrakcje i zjeść kolację przed odlotem.

Jaskinia Prometeusza

Jaskinia Prometeusza w Gruzji jest uważana za jedną z najpiękniejszych na świecie. W środku panuje naturalna temperatura 14°C, a procent tlenu jest o wiele wyższy niż w atmosferze, co stwarza idealne warunki do leczenia wielu chorób dróg oddechowych. Zachwyt wzbudzają tu formy naciekowe, które od stuleci pęcznieją pod wpływem wody o centymetr na każde 100 lat!

Udostępniona do zwiedzania trasa obejmuje 1420 metrów i pokonuje się ją w godzinę, dodatkowo można jeszcze popłynąć kawałek – 320 metrów – łódką. Łódka „działa” rzadko kiedy – jest to uzależnione od stanu podziemnej rzeki: wody albo jest za mało, albo za dużo. Nam nie udało się nią popłynąć.

Jeśli lokalnemu przewodnikowi się chce, to odpala muzykę i krótki pokaz świateł. Jeśli się mu nie chce i mówi, że nie działa, a ja akurat jestem w okolicy, to sam włączam. Słuchamy utworu „Green Leaves” autorstwa współczesnego gruzińskiego kompozytora, który przypomina nieco aranżacje Vangelisa wykorzystane w filmie Blade Runner.

Ile kosztuje zwiedzanie Jaskini Prometeusza?
Cena biletu normalnego w 2020 roku wynosiła 23 GEL/os. Za dodatkowe 17,25 GEL można przepłynąć się łódką po podziemnej rzece. Z naszego doświadczenia wynika jednak, że jest to „atrakcja widmo”. Poziom wody jest albo zbyt niski, albo zbyt wysoki i o podziemnym rejsie można zapomnieć.

W jakich godzinach można odwiedzić Jaskinię Prometeusza?
Do Jaskini Prometeusza możecie wybrać się od wtorku do niedzieli w godzinach 10:00-18:00.
Jaskinia jest zamknięta w poniedziałki.

Kanion Okatse

Nieopodal Jaskini i docelowego Kutaisi znajduje się Kanion Okatse. Wąwóz ciągnie się przez niemal 16 kilometrów, a momentami jego głębokość wynosi aż 100 metrów! Na samą wizytę w Okatse trzeba przeznaczyć ok. 3 godzin, a cała trasa zwiedzania ma około 6 kilometrów długości. Pierwsze 2,5 kilometra przemierzamy kamienną ścieżką, a droga wiedzie głównie w dół. Kanion Okatse zwiedzać można przez cały rok, choć park jest zamknięty w każdy poniedziałek. Park otwarty jest w godzinach od 10:00 do 17:00, a szczyt sezonu turystycznego przypada od kwietnia do listopada. Bilet wstępu dla osoby dorosłej kosztuje 17,25 GEL, w kasie można zapłacić kartą. Dzieci i młodzież w wieku od 6 do 18 lat za bilety zapłacą 5,50 GEL, natomiast poniżej szóstego roku życia wstęp jest bezpłatny. Warto mieć na uwadze to, że kanionu nie mogą zwiedzać dzieci o wzroście poniżej 120 cm.

Koniec przygody

Na koniec naszej wyprawy dojechaliśmy do Kutaisi. Miasto raczej nie zachwyca – na nas nie zrobiło wrażenia. Znaleźliśmy fajną restaurację w centrum, gdzie jedliśmy ostatni gruziński posiłek. Okazało się, że razem z nami w lokalu było kilku polaków, więc obsługa puściła piosnkę “Batumi” w oryginalnym wykonaniu zespołu Filipinki. To był bardzo miły akcent na koniec dnia.

Na oddanie samochodu umówiliśmy się na lotniku. Jeśli wybieracie się do Gruzji z założeniem wypożyczenia auta to polecamy oddać auto na lotnisku. Port lotniczy jest oddalony od miasta jakieś 20 min drogi, więc odpadnie Wam problem szukania płatnego transportu z miasta.


Wyjazd nie był bardzo tani – wydaliśmy tyle ile byśmy wydali w Polsce w tygodniowej podróży+ cena samolotu, ale widoki i kultura tego kraju są zdecydowanie warte tych pieniędzy. Do Kutaisi latają wyłącznie samoloty firmy Wizz Air, więc bilet można trafić w dobrej cenie – ok. 200 zł w jedną stronę.


P.S. Gruzini nie widzą co to jest jajecznica 🙂

Tekst: P i J

Views: 1631

Komentarze zostały wyłączone.